Blog "Prawnik dla agencji reklamowej"

Umowa marketingowa: TOP 3 błędy

Umowa marketingowa to mało przyjemny początek współpracy z klientem agencji, prawda? Trzeba napisać/przeczytać, przeanalizować, negocjować długą umowę. Tylko po to, żeby później zostawić ją w segregatorze albo w zapomnianym folderze na laptopie.

Ja nadal nie mogę zapomnieć o mojej rekordzistce – ponad 40 stron tekstu i kilka miesięcy negocjacji, które kończyły się, gdy agencja kończyła prace. Od razu się usprawiedliwię – to nie ja byłem jej autorem. I nie, klient agencji nie chciał słyszeć o jej skróceniu.

Taka długa umowa marketingowa to z reguły przesada. Ale umowa sama w sobie to konieczność. Przynajmniej w ocenie prawnika.

O tym, dlaczego warto podpisać dobrą umowę o świadczenie usług reklamowych, możesz przeczytać w innym artykule na moim blogu.

Tak samo, jak o tym, co umowa marketingowa powinna zawierać.

A dzisiaj skupmy się na tym, czego agencja marketingowa powinna unikać w umowach na usługi marketingowe. Bo nie chodzi tylko o to, aby umowa zawierała niezbędne elementy. Chodzi też o to, żeby samego siebie nie wsadzić na minę.

umowa marketingowa

Najwyższa staranność

„Agencja zrealizuje usługi z najwyższą starannością”. Taki zapis w umowie brzmi dumnie. I tak prawdziwie.

Ale dla prawnika to brzmi po prostu niebezpiecznie. To jest takie prawnicze zaklęcie. Słowo, które dla marketera może nic nie znaczyć, u prawnika powoduje nerwowe drżenie rąk. Szczególnie jeśli widzi je w momencie, gdy ma wyciągać agencję marketingową z kłopotów.

Wpisana w umowie marketingowej „staranność”, jaka jest wymagana od agencji, będzie pewnym wzorem. Wzorem, do którego będziemy porównywać sposób realizacji umowy.

Jeśli coś pójdzie nie tak, jeśli umowa nie będzie zrealizowana tak, jak należy, to trzeba sprawdzić, czy agencja ponosi winę za niewłaściwą realizację umowy. I tu wchodzi „staranność”. Jeśli jest to „najwyższa staranność”, to z reguły będzie można powiedzieć: „Agencjo, mogłaś zrobić więcej. Najwyższa staranność tego wymagała”.

Dlatego zdecydowanie lepiej poprzestać na standardowej staranność – „należytej”. Tu są dużo większe szanse na obronę.

Odpowiedzialność agencji za opóźnienie w realizacji umowy marketingowej

Kolejne prawnicze zaklęcie. Słowo-klucz. Czy wiesz, czym się różni opóźnienie od zwłoki? Jeśli żaden prawnik Ci tego nie wytłumaczył, to pewnie oba te słowa znaczą dla Ciebie to samo.

„W przypadku opóźnienia w realizacji umowy agencja zapłaci Zleceniodawcy karę umowną w wysokości 1% wynagrodzenia za każdy dzień opóźnienia”.

„W przypadku zwłoki w realizacji umowy agencja zapłaci Zleceniodawcy karę umowną w wysokości 1% wynagrodzenia za każdy dzień zwłoki”.

Te zapisy nie mają tego samego znaczenia!

Dla prawnika „zwłoka” to zawinione opóźnienie.

A „opóźnienie” to przekroczenie terminu nie zawinione przez agencję.

Czyli jeśli wpisujesz do umowy karę umowną za opóźnienie, to nakładasz sobie pętlę na szyję i przyjmujesz odpowiedzialność za coś, za co odpowiadać nie powinieneś. Jeśli nawet agencja nie zawiniła, to klient może na nią nałożyć karę umowną.

Pamiętaj więc o tym rozróżnieniu. I zamieniaj w umowach marketingowych „opóźnienie” na „zwłokę”.

Umowa marketingowa: prawa autorskie do wszystkiego

W rekordowej umowie marketingowej, z jaka miałem do czynienia, prawa autorskie zajęły PIĘĆ STRON. Tyle zajęły postanowienia wymagane przez klienta agencji. Tak istotne były dla niego prawa autorskie do projektu.

Ta ściana tekstu nigdy nie zachęca do bliższego zapoznania się z nią. A przez to może Ci umknąć coś bardzo istotnego.

Wierz mi, na pewno nie masz praw autorskich do wszystkich elementów, które finalnie dostaje klient agencji.

I na pewno nie chcesz przenieść praw autorskich do wszystkiego, co stworzysz.

Po pierwsze, klient agencji dostaje przecież nie tylko elementy stworzone wyłącznie przez pracowników agencji. Ale też na projekt składają się zdjęcia stockowe, ujęcia video, sample czy jingle. A do nich prawie nigdy agencja praw autorskich nie będzie miała. I nie może ich przenieść na klienta. Trzeba to wyraźnie zaznaczyć w umowie.

Po drugie, na pewno są elementy, które wykorzystujesz w różnych projektach. Choćby szablony stron internetowych. I na pewno nie chcesz utracić praw do tych elementów. A przenosząc na klienta agencji prawa do „wszystkiego”, pozbywasz się tez właśnie tych elementów. I je również musisz wyłączyć spod przeniesienia praw.

Prawnik a umowa marketingowa (tak, tak, to reklama)

Na co dzień pomagam agencjom marketingowym. Piszę, sprawdzam, poprawiam i negocjuję umowy marketingowe. Więc jeśli potrzebujesz pomocy prawnej, skontaktuj się ze mną. Jak?

Możesz umówić konsultacje prawne online bezpośrednio na mojej www.

Możesz też:

✉ napisać dariusz.mojecki@kancelariamojecki.pl

☎ zadzwonić +48 505 975 749

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *