Ochrona dóbr osobistych w portalach internetowych
Wyrok Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie kredytów walutowych jest ostatnio na ustach wszystkich. Ale inny, według mnie nie mniej ważny, wyrok TSUE pozostał właściwie bez echa. Tylko dlaczego temat ochrony dób osobistych w Internecie nie jest tak medialny? Czyżby wszyscy przyzwyczaili się już do wszechobecnego hejtu?
Naruszenie dóbr osobistych w Internecie
W tym tygodniu sporo czasu poświęciłem na przygotowywanie pism w sprawie naruszeń dóbr osobistych w Internecie, w tym w popularnym serwisie internetowym umożliwiającym ocenę pracodawców.
Dobrze wiem, jak wiele szkód mogą wyrządzić nierzetelne lub wręcz nieprawdziwe opinie w Internecie. Wiem też, że często ważniejsze od ustalenia sprawcy (autora wpisu) jest usunięcie negatywnych wpisów.
I tego tematu dotyczy właśnie niedawne orzeczenie TSUE.
Zablokowanie dostępu do treści naruszających dobra osobiste na portalu internetowym
W wyroku z dnia 3 października 2019 r. w sprawie C‑18/18 TSUE orzekł, że w toku postępowania sąd krajowy może:
- nakazać dostawcy usług hostingowych usunięcie informacji, które dostawca ten przechowuje i których treść jest identyczna z treścią informacji uprzednio uznanej za mającą bezprawny charakter, lub zablokowanie dostępu do tych informacji, niezależnie od tego, kto wnioskował o przechowywanie tych informacji;
- nakazać dostawcy usług hostingowych usunięcie informacji, które dostawca ten przechowuje i których treść jest równoznaczna z treścią informacji uprzednio uznanej za mającą bezprawny charakter, lub zablokowanie dostępu do tych informacji, pod warunkiem że nadzorowanie i wyszukiwanie informacji, których dotyczy taki nakaz, jest ograniczone do informacji przekazujących wiadomość, której treść jest w istocie niezmieniona w porównaniu do treści, która doprowadziła do stwierdzenia bezprawności, i zawierających elementy określone w nakazie, oraz że różnice w sformułowaniu tej treści równoznacznej z treścią informacji uprzednio uznanej za mającą bezprawny charakter nie są tego rodzaju, by wymagać od dostawcy usług hostingowych dokonania niezależnej oceny tej treści;
- nakazać dostawcy usług hostingowych usunięcie informacji, których dotyczy nakaz, lub zablokowanie dostępu do tych informacji na całym świecie, w ramach właściwego prawa międzynarodowego.
Brzmi skomplikowanie? Istota sprawy jest niezwykle prosta, gdyż dotyczy dostępnych na różnych portalach funkcji typu „udostępnij”, „poleć” itp.
Wyobraź sobie sytuację, że wpis na portalu narusza Twoje dobra osobiste. Zresztą skoro trafiłeś na mojego bloga, to pewnie jesteś ofiarą internetowego hejtu i nie musisz sobie niczego takiego wyobrażać. Twoim celem jest usunięcie wpisu. Ale sytuacja komplikuje się, gdy ten wpis jest udostępniany dalej przez innych użytkowników portalu. Nie jesteś nawet w stanie sprawdzić, kto i gdzie ten wpis udostępnił.
I takiej właśnie sytuacji dotyczy wyrok TSUE. Wynika z niego, że sąd może nakazać administratorowi portalu nie tylko usunięcie tego konkretnego bezprawnego wpisu, ale i wpisów wygenerowanych w następstwie „udostępnienia” czy innego dalszego rozpowszechnienia za pomocą odpowiednich funkcji na portalu.
Jest to według mnie duże ułatwienie dla ofiar hejtu na portalach społecznościowych.
Przeczytaj też o naruszeniu i ochronie dobrego imienia firmy.
Przeczytaj też o oczernianiu firmy w Internecie.
Jeśli potrzebujesz pomocy prawnej w ochronie Twoich dóbr osobistych, zapraszam Cię do kontaktu:
tel. +48 505 975 749
e-mail: info@kancelariamojecki.pl
A jeśli spotkałeś się z opisywanym problemem i chcesz podzielić się swoimi doświadczeniami, to pozostaw komentarz pod tym artykułem.